piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 3

Misaki dusił w sobie łzy, choć tak bardzo paliły jego oczy, nie mógł ich przepuścić, musiały zostać w ukryciu, nie mógł pokazać komuś, że jest słaby, przecież On może to potem wykorzystać! Marzył teraz tylko o tym, że chce się schować, gdzie nikt go nie znajdzie, żeby w spokoju mógł się wypłakać. W miejscu, gdzie nikt nie będzie miał do niego dostępu, pragnął spokoju, stabilizacji.
-Nic mi nie jest. Mówiłem, była zbyt gorąca woda - po tych słowach próbował przemknąć się obok mężczyzny, jednak ten, przycisnął go do ściany,
-Niewypowiedziane myśli będą ci ciążyć, w końcu zgniją, nie dopuszczając nowych, musisz z kimś porozmawiać, inaczej one się w Tobie zagnieżdżą, w końcu pękną, wtedy będzie gorzej. Nie możesz wiecznie udawać, że jest dobrze.
-"Tsa... W udawaniu jakoś jestem bardzo dobry."
Stali tak przez chwilę, potem Hiro wypuścił gościa z "klatki" stworzonej z jego ramion. Chłopak poczłapał do kuchni.
-"On ma rację, nie mogę wiecznie udawać, w końcu i tak już nie wytrzymam, teraz muszę komuś o tym powiedzieć, ale boję się reakcji, niech to szlag! Gdyby była taka osoba, z którą mógłbym o tym porozmawiać..."

Chłopak siedział na łóżku, patrząc się na swoje nogi.
-Jesteś obrzydliwy... - wyszeptał - Gdyby nie te blizny... - załamany położył się na łóżku i patrzył w ścianę, uśmiechał się. Mimo takiego bólu, próbował mieć uśmiech na twarzy, chociaż z każdym kolejnym dniem było coraz trudniej, każda kolejna chwila zradzała większy ból, każda sekunda przypominała mu o tamtych chwilach. Nie nawidził swojego życia, było ono dla niego zbędnym balastem, który trzeba tylko przekroczyć do końca.
-A może lepiej z niego zrezygnować? - siadając wyszeptał do siebie - zrzucę z siebie ten ciężar. Nie... Co z braciszkiem? Nie chcę, aby przechodził przez to, co ja. Nie może, muszę żyć, przetrwać to piekło, aby mój młodszy brat miał lepsze życie - uśmiechnął się do siebie przez łzy - Twoje życie jest cenniejsze niż moje...
Zgramolił się z łóżka, w spowolnionym przez ból głowy tempie, podszedł do okna. Zobaczył piękny ogród, pełno było w nim kwiatów, na które wcześniej nie zwracał uwagi.
Nagle drzwi do pokoju się uchyliły, wszedł pan domu, z uśmiechem na twarzy popatrzył się na chłopaka, ten odwzajemnił mu uśmiech, mężczyzna zaczął powoli do niego podchodzić, stojąc już przy nim, wyszeptał cicho:
-Przepraszam. - powiedział uśmiechając się kącikiem ust.
-Mhm..?
-Za tamto, gdy wychodziłeś z łazienki... Nie powinienem...
-N-nic się nie stało - uśmiechnął się.
-Usłyszałem Twój krzyk...
-Uhm... Myślałem, że nie usłyszysz, jak mówiłem, woda była za gorąca, poparzyłem się i jakoś tak mi się wymsknęło...
Hiro znów stworzył z rąk klatkę dla chłopaka.
-Dlaczego wciąż chowasz w sobie smutek? Powiedz mi...
-W-wypuść mnie...
-Nie ukrywaj, że nic Cię nie boli...
-Proszę... W-wypuść... - do oczu zaczęły napływać mu łzy, czuł się jak wtedy, kiedy ojciec znów chciał go wykorzystać.
-Opowiedz mi.
-Wypuść mnie! - krzyknął szarpiąc się, a z oczu wypłynęły mu łzy.
 Hiro złapał go i siadając na łóżku, pociągnął za sobą, kładąc go na swoich kolanach. Tuląc go lekko otarł mu łzy.
-Jesteś zbyt tajemniczy...
-Dlaczego? Dlaczego mi to robisz? Proszę, wypuść mnie... - teraz miał chęć uciec, wrócić na ulicę i zaszyć się w ślepy zaułek, tam nikt nigdy nie zagląda, może być sam, bezpieczny.
-Nie mogę już się opanować, przepraszam...
-Za często to powtarzasz! - chłopiec nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś go przepraszał, zazwyczaj to On musiał to robić. - Przepraszam i przepraszam! Przestań to wypowiadać! To denerwujące!
-Prze-pra-szam. - szepnął mu do ucha - a teraz mów...
-Co mam Ci mówić?! Może to Ty byś mi powiedział?!
-Uhm?
-Khe! Sam udajesz... Udajesz twardego i opanowanego... Ale przyznaj, wcale taki nie jesteś... Mam rację? Zgadłem, prawda?
Teraz mężczyzna wypuścił chłopaka  z objęć, a ten od razu uciekł, Hiro przetarł dłońmi twarz i powoli wstał, szykując się do wyjścia, popatrzył na chłopaka ze smutną miną.
-Możesz zostać ile chcesz... Tylko nie zaglądaj do tamtego pokoju...
Chłopak nagle zastygł, przypominając sobie pokój pełen zdjęć, starych zdjęć, popatrzył się na wychodzącego faceta, na sobie czuł jeszcze jego dotyk, klęczał teraz na podłodze patrząc się na swoje zaciśnięte pięści.